Blog


news1

2022-08-27 16:52:40

Zagadka kryminalna nr 2 - "wymówki oszusta"

Druga z serii zagadek kryminalnych, które mają na celu zabawę wraz z przyswajaniem wiedzy kryminalno - prawniczej. Tym razem zagadka pt. "wymówki oszusta". Na końcu tej zagadki znajduje się również rozwiązanie poprzedniej zagadki.

Zastrzec należy, że niniejsze zagadki są jedynie fikcją literacką, podobnie jak przedstawione w nich osoby i zdarzenia. Rozwiązanie zagadki pojawi się przy okazji następnej zagadki kryminalnej, która zostanie zamieszczona w najbliższym czasie. Treść zagadki została uproszczona w taki sposób, by była przystępna dla każdego, ale jednocześnie została oparta w obowiązujących przepisach i realiach prawnych. Przejdźmy zatem do samej zagadki:

Do Kancelarii Adwokackiej Adwokata Radosława Przymuszały w Zielonej Górze zgłosiła się kobieta w średnim wieku. Na początku Mecenas poprosił, by swobodnie opowiedziała, co się stało. 

- Panie Mecenasie, to dla mnie naprawdę drażliwy temat... Sama nie wiem, co robić. - Zaczęła. - Jakiś czas temu zgodziłam się, by zatrzymał się u mnie mój daleki kuzyn, Maciej. Słyszałam, że ma naprawdę trudną sytuację, że rozwodzi się z żoną. Wręcz płakał prosząc o pomoc. Mieszkam sama, mam całkiem duże mieszkanie, cóż, zgodziłam się. Jego prawie całymi dniami nie było, wracał w nocy, a jak się obudził, znowu wychodził. Nie przeszkadzało mi to specjalnie. Nie sprowadzał nikogo do domu. Ale potem któregoś razu ktoś do mnie zadzwonił, że Maciejowi coś się stało i potrzebne są pieniądze na szybką pomoc. Człowiek naprawdę potrafi się zamotać w takich sytuacjach, ale akurat kilka dni wcześniej czytałam o takich telefonach, więc byłam ostrożna. I wie Pan, co się okazało? 

- Proszę mówić dalej - odpowiedział adwokat. 

- Poprosiłam sąsiada, by poszedł ze mną w umówione miejsce, a jego syn z telefonem miał nas obserwować z oddali i wszystko nagrywać. W razie potrzeby miał też dzwonić na Policję. Spakowałam do torby pocięte gazety, że niby pieniądze. Na wierzchu daliśmy zabawkowe pieniądze z gry najmłodszego syna sąsiada. Wiem Panie Mecenasie, że powinnam zadzwonić od razu na Policję, że niepotrzebnie sama urządziłam całe to przedstawienie. Ale stało się, chyba chciałam zostać jakąś bohaterką lub coś. W każdym razie zostawiłam torbę w umówionym miejscu i poszliśmy. Reszty dowiedzieliśmy się od syna sąsiada. Chwilę po tym, jak odeszliśmy, po torbę podbiegł... Maciej. 

- Czyli Pani kuzyn. 

- Tak. To Maciej chciał mnie oszukać. Gdy wrócił syn sąsiada, byliśmy w jego mieszkaniu. Jak tylko pokazał nam filmik, od razu poszliśmy do mojego mieszkania. Macieja nie było. Weszłam do pokoju, który zajmował, nigdy wcześniej tego nie robiłam, bo nie chciałam być wścibska. Teraz chciałam po prostu spakować jego rzeczy i wyrzucić go z mieszkania. Jak zaczęłam zaglądać do szafek, to znalazłam wezwanie do odbycia kary dwóch lat pozbawienia wolności. Termin na stawienie się do zakładu już minął. Przeraziłam się, jakiego kryminalistę wzięłam pod dach. Ale to nie było najgorsze. W pewnym momencie przy łóżku coś kopnęłam i zobaczyłam, że to mój pierścionek! Szybko pobiegłam do swojej skrytki na biżuterię i okazało się, że brakuje kilku innych kosztowności! Ten jeden pierścionek pewnie mu wypadł i nie zauważył... W każdym razie, czekałam z sąsiadem i jego synem aż tylko Maciej wróci, aby go wyrzucić z mieszkania. 

- Proszę powiedzieć, co się stało, jak wrócił. 

- Wrócił, ale dopiero po kilku dniach. Przez ten czas nigdzie nie zgłaszałam tego, co się stało, najpierw chciałam z nim porozmawiać. W końcu to jednak rodzina... Jak wrócił, to od razu poszłam po sąsiada i jego syna. Maciej udawał, że nic się nie stało. To pokazaliśmy mu filmik. Powiedziałam mu, że wiem, że zabrał moją biżuterię i że jest przestępcą i ma do odbycia karę. Zbladł. Wybiegł. Myśleliśmy, co robić, już mieliśmy jechać na Policję, kiedy wrócił. Wrócił... Z kwiatami. Padł na kolana i zaczął mnie bardzo przepraszać za to, co zrobił, powiedział, że jego córka jest ciężko chora i potrzebował tych pieniędzy. Słyszałam o chorobie córki, ale nie słyszałam o tym, by jej jakoś pomagał. Powiedział, że się wyprowadzi, że przez te kilka dni wszystko przemyślał, intensywnie szukał pracy i od przyszłego tygodnia zaczyna pracę w innej części Polski dla firmy z Norwegii. Że dzięki temu będzie mógł pomóc finansowo córce, a mi na pewno odda biżuterię, bo jest w lombardzie. Powiedział, że umówił się z właścicielem, że na razie nie będzie jej wystawiał na sprzedaż, a Maciej ma możliwość wykupienia z powrotem po wyższej cenie. Pięknie opowiadał. Opowiedział mi całą swoją historię i faktycznie nie miał w życiu łatwo. Pokazał mi jakieś papiery w obcym języku, mówił, że to z tej nowej pracy. Mówił, że wszystko już załatwił, że nawet uzyskał już zgodę sądu na to, by mógł odbywać karę w systemie dozoru elektronicznego, czyli że nie będzie musiał iść do zakładu, tylko będzie odbywał karę w domu, a wychodził będzie tylko w określonych przez sąd godzinach. Pokazał mi nawet umowę najmu mieszkania na tym drugim końcu Polski, gdzieś w Bieszczadach. Obiecywał, że na pewno odda mi biżuterię, że priorytetem jest dla niego najpierw pomóc córce, ale jak tylko to zrobi, to potem wykupi błyskotki. Twierdził, że ma naprawdę dobrze zarabiać, ale jeżeli teraz to zgłosimy, to nie będzie miał kto pomóc jego córce, a ja nie odzyskam biżuterii, bo na pewno pójdzie siedzieć. No i teraz Panie Mecenasie, jestem w totalnej kropce. Tak pięknie mówił, że mi się go przez chwilę aż szkoda zrobiło... Powinien jednak ponieść konsekwencje tego, co zrobił, ale z drugiej strony jeżeli to zgłoszę, to przecież faktycznie moja biżuteria przepadnie. Nawet jeżeli z jego córką to kłamstwo, to rzeczywiście pozostaje kwestia biżuterii. Jak on pójdzie siedzieć, to już jej nigdy nie odzyskam. A jak popracuje w tej norweskiej firmie, to po kilku, kilkunastu miesiącach może faktycznie wykupi biżuterię i mi ją odda... Nie wiem, co mam robić. Czy powinnam mu dać szansę? 

- Przykro mi to mówić, ale Maciej po raz kolejny Panią oszukał. Nie powinna Pani się zastanawiać, tylko jak najszybciej złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. 

Skąd taki wniosek? W jaki sposób Maciej po raz kolejny oszukał klientkę Mecenasa? 

Zapraszam do zabawy i udzielania odpowiedzi na profilu Kancelarii na Facebooku pod postem kierującym do tej zagadki :) Link do profilu na Facebooku w dziale "kontakt". 

-----

A teraz odpowiedź na zagadkę nr 1. Prawda jest taka, że wersja przedstawiona przez Adama w wielu momentach było mało wiarygodna. Jest jednak jeden fragment, który jednoznacznie wskazuje na to, że wątek, w którym zatrzymany aplikant miałby udać się do Kancelarii, to blef. Adam stwierdził, że Mariusz powiedział, iż musi udać się do Kancelarii żeby wziąć togę i akta sprawy, bo rano idzie na rozprawę. Sęk w tym, że aplikanci adwokaccy nie noszą togi. Togę noszą dopiero adwokaci. Oznacza to, że Adam chcąc wzmocnić swoją wersję przez podanie powodu, dla którego Mariusz miałby rzekomo wrócić do Kancelarii, popełnił jednak błąd, bo aplikant nigdy nie powiedziałby, że musi wziąć togę na rozprawę.*

* Zastrzeżenie: oczywiście zawsze można snuć teorie, że Mariusz celowo mógł wprowadzić Adama w błąd, mówiąc mu o todze. To już by była intryga wyższych lotów. Ułożenie krótkiej zagadki, która byłaby doskonała i nie miała luk, jest naprawdę trudne :) Niemniej, właściwym tokiem rozumowania zdecydowanie był motyw togi i wielu czytelników wpadło na poprawne rozwiązanie, przesyłając je w prywatnych wiadomościach. Gratuluję! 

Powrót

Lista tagów:

adwokat,adwokat-zielona-gora,kancelaria-adwokacka,kancelaria-adwokacka-zielona-gora,kancelaria-zielona-gora,zagadki-kryminalne,zielona-gora
Lista tagow
logo facebooka